Strony

wtorek

Wystawa bardzo tajna!

 Wieczór, ostatnio zrobiło się trochę chłodniej a ja myślami powróciłem do niedawnych bardzo ciepłych dni i wystaw na których byłem.
 Przed jedną z nich wiedząc, że dokładna lokalizacja w której się odbędzie w tym roku uległa zmianie, usiadłem przed monitorem. Najprostszym według mnie rozwiązaniem było poszukanie informacji na stronie Związku Kynologicznego w Polsce. Zrobiłem tak jak pomyślałem. Pech! Dostęp do strony akurat okazał się niemożliwy. Sieć jednak pozostawia wiele innych możliwości więc szybko znalazłem stronę Klubu Pudla Związku Kynologicznego w Polsce a na niej informację wraz z mapą dojazdu. Tak się składa, że mieszkam w miejscowości w której wystawa miała się odbyć a z zamieszczonej informacji dowiedziałem się, że będzie to teren ogrodów działkowych. Nazwy ich pamiętam raczej kiepsko a dodatkowo kilka z nich sąsiaduje z sobą. Powracam do zamieszczonej mapki dojazdu i imam się różnych sposobów by ją powiększyć. Kapituluje. Moja wiedza informatyczna okazała się niewystarczająca by móc rozszyfrować nazwy kilkunastu ulic wraz z legendą umieszczoną poniżej. Pomyślałem sobie, cóż chłopie począć, czterdziestka na karku, wzrok zaczyna ci siadać a inni zapewne bez najmniejszego problemu dostrzegą wszystko co organizator umieścił w okienku o wymiarach trzy na trzy centymetry. Ostrów nie jest aglomeracją a na planie znalazła się chociaż spora jednak tylko jego część.
  Świadomy już upływającego czasu - ach, ta czterdziestka - oraz nieuchronnej wizyty u okulisty za co ZKwP wdzięczny jestem bardzo, postanowiłem informacji szukać w inny sposób. Pogoda była piękna więc dalsze siedzenie w domu i wpatrywanie się w monitor uznałem za zajęcie pozbawione sensu. Ubrałem sunię w nowiuteńki puszor i wyruszyliśmy w poszukiwaniu informacji w trochę większym formacie. Psina co prawda w wieku już geriatrycznym, węch posiada doskonały, jednak w wytropieniu jakiejkolwiek informacji o wystawie mało przydatny. Spacer zaczeliśmy od oglądania słupów ogłoszeniowych, informacji posiadłem wiele aczkolwiek niekoniecznie z psami związanych.
 Człowiek w wieku podanym powyżej a głupi taki! Kryzys! ZKwP także oszczędności poszukuje a za ogłoszenie na słupie kilka złotych zapłacić trzeba! W pełni świadomy własnego błędu, wyruszyłem z psicą kolejnym szlakiem - tablic ogłoszeniowych. Ich przewaga polega na tym, że umieszczenie na nich informacji jest bezpłatne. Po czasie - wiedząc już o problemach z moimi oczami, rozmyślając o latach minionych, z pełną świadomością tego że sposób mojego myślenia jest daleki od ludzi organizujących wystawę więc błędny zapewne - posmutniały tuptałem w kierunku domu. Sunia jednak, na obrzeżach osiedla, postanowiła się załatwić - na myśli mam oczywiście potrzebę fizjologiczną, popularnie siusiu zwaną. Zatrzymałem się i... JEEEEST!!! Drzewko a na nim w formacie A4 zwanym, kartka z informacją o wystawie. Jedna, jedyna w Ostrowie, samiuteńka sobie wisi. O miejscu w którym wystawa ma się odbyć, wiedziałem nadal dokładnie tyle co przed wycieczką szlakami wspomnianymi już powyżej.
 Jak twierdzą niektórzy jestem człowiekiem upartym. Na wystawę dotarłem i chcę serdecznie pozdrowić sympatycznych uczestników.
 Organizatorom polecam sięgnięcie pamięcią a może i spojrzenie na zdjęcia z wystaw Klubu Pudla ZKwP organizowanych w Ostrowie Wielkopolskim w minionych latach. . .  Może dostrzegą różnicę? Może w przyszłym roku znajdą, na początek chociaż troszkę estetyczniejsze pomieszczenie? Ja natomiast zapewniam o jednym, chętnie pomogę.

sobota

Znów UPAŁ!

  Dzisiaj uderzając w klawiaturę chciałem poruszyć zupełnie inny temat... Poprzednio napisałem o głupocie która zabija. Włączyłem komputer, zerknąłem na jeden z portali i... dowiedziałem się, że funkcjonariusz brytyjskiej policji pozostawił przy temperaturze otoczenia sięgającej 30 stopni dwa psy zamknięte w samochodzie. Owczarka belgijskiego i młodego owczarka niemieckiego. Pomimo interwencji weterynarza psów nie udało się uratować.
  Lato dopiero się zaczęło, zanim nadejdzie jesień, zapewne jak co roku dowiem się o wielu takich wydarzeniach. O ilu nigdy nie usłyszę?
 

poniedziałek

Upał!

  Przeglądając jeden z tygodników zobaczyłem tytuł który przykuł moją uwagę. "Upał zabija". Z pierwszego zdania dowiedziałem się, że na południu Włoch zmarła dziewczynka którą ojciec pozostawił na kilka godzin(!!) w samochodzie stojącym na słońcu. Czyżby zabijał upał? Myślę, że skrajny brak odpowiedzialności, wyobraźni a mówiąc wprost, zabija niewyobrażalna głupota.
  Podróżując z czworonogami pamiętajmy o tym, że gdy temperatura w słońcu osiąga 30 stopni Celsjusza w stojącym kilkadziesiąt minut samochodzie pod jego dachem, na wysokości zagłówków wytwarza się temperatura sięgająca 80 stopni!! Pod jego dachem! Pies przewożony w bagażniku samochodu z nadwoziem typu liftback, czyli na przykład Skodą Octavią czy Fordem Mondeo, ma nad sobą szybę niezapewniającą cienia. Przenikanie promieni słonecznych możemy jednak w prosty sposób ograniczyć, poprawiając tym samym warunki w jakich psiaki z nami podróżują, montując akcesoryjną roletę.
  Przewożenie psa za ostatnim rzędem siedzeń ze względów bezpieczeństwa, czynnego jak i biernego, praktycznych jest dobrym rozwiązaniem. Jednak ze względów konstrukcyjnych, w części bagażowej samochodu panują odmienne warunki termiczne od tych w których my podróżujemy. Większość pojazdów nie posiada dodatkowych dysz nawiewu powietrza dla pasażerów tylnych siedzeń, co znacznie ogranicza jego cyrkulację w najbardziej oddalonej od kierującego części samochodu. Tym samym nawet przy włączonej klimatyzacji temperatura panująca tam podczas upałów jest wyższa.
  Jak mało komfortowe dla nas samych jest wejście do auta pozostawionego na słońcu nie będę pisał. Każdy z nas to doskonale pamięta a może nawet doświadczył przed chwilą. Zanim dotkniemy parzącej kierownicy, przewietrzmy jego wnętrze lub włączmy klimatyzację jeżeli znajduje się w wyposażeniu. Najszybciej osiągniemy zamierzony efekt ustawiając nawiew powietrza na nogi i uchylając okna. Pamiętajmy jednocześnie, zwłaszcza podczas dłuższych podróży kiedy kolejny postój możemy zaplanować wcześniej, że dobrze jest ją wyłączyć przynajmniej kilka minut przed opuszczeniem samochodu. Zaoszczędzimy sobie i współpasażerom, niezależnie od liczby ich nóg, nagłego zetknięcia z rzeczywistością, przedsmaku szoku termicznego.
  Rozpoczynające się wakacje są okresem w którym wiele psów, przemierzy z nami setki kilometrów. Zaplanujmy wcześniej dodatkowe przerwy w podróży, podczas których psiaki będą mogły spokojnie załatwić swoje potrzeby i chlipnąć przygotowaną przed wyjazdem wodę. I nigdy nie zostawiajcie ich samych w zaparkowanym, szybko nagrzewającym się samochodzie, w pułapce z której mogą już nie wyjść o własnych siłach...
  

sobota

Bez tytułu...

   ...gdyż z nadaniem go miałbym pewien kłopot. Właśnie czytasz blog którego autor, od kilku dni nie umieścił na nim żadnego artykułu... Może to i dobrze, lepiej pozostawić trochę wolnego miejsca, zrobić pauzę niż wypisywać bzdury. Z drugiej strony, toć to blog!
  Blisko tygodniowe (sic!) zaległości rzetelnie nadrobię, a tematów które będę chciał podjąć zebrało się przynajmniej kilka czyli problem murowany z wyborem pierwszego. Rozwiąże go zapewne dość szybko by remanent dni minionych, niekoniecznie w porządku chronologicznym, rozpocząć.
  Wam zaś życzę cudownych słonecznych promieni przez cały weekend.

niedziela

WAŻNE I BARDZO PILNE!

  W Warszawie zlikwidowano pseudohodowle kotów i psów w typie yorka, maltańczyka, buldożka francuskiego, shih tzu. Wszystkim którzy przyczynili się do tego bardzo gratuluje gdyż wiem, że niestety nie jest to rzecz łatwa a wyroki sądów pozostawiają wiele do życzenia.
  Po "hodowli" pozostało wiele zwierząt ( psów jest dziewięćdziesiąt ). Wśród nich są także obecnie pięciodniowe szczenięta i kotki. Dla wszystkich poszukujemy nowych opiekunów.
  Proszę o pomoc w rozpowszechnieniu tej wiadomości za co już teraz bardzo, bardzo dziękuję!

Zainteresowanym adopcją podaję numer gg: 28828618 lub 660412630 Można także pozostawić wiadomość na blogu w komentarzach lub wysłać sms na 691 653 806.
  

  "Pamiętaj, co uczynisz w życiu, zostawi jakiś ślad.
   Dlatego miej świadomość tego, co robisz."
                                     
                                                                                         Paulo Coelho




Jak żyć zgodnie pod jednym dachem.

  Pewien czas temu miałem "wybrać jakąkolwiek książkę na temat szkolenia" i krótko ją zrecenzować. Złożyło się wręcz świetnie gdyż czytanie kolejnej, zajmującej się tą tematyką, właśnie zakończyłem. Tyle tylko, że jak wtedy pomyślałem, wiele osób zapewne całkowicie inaczej wyobraża sobie pozycję opisującą uczenie psa. Rozglądając się po półkach w księgarniach można dojść do wniosku, że niezbędne jest przedstawienie kolejnych ćwiczeń, zadań na zdjęciach a przynajmniej graficznie.
  Sam tekst?
Zadzwoniłem do kilkunastu znajomych, pytając czym jest dla nich szkolenie psów. Omówienie wybranej grupy i ich odpowiedzi jest tematem na odrębny tekst lecz z nich wyłonił się pewien wspólny mianownik.
  Wpisała się w niego Jean Donaldson książką "Pies i człowiek. Jak żyć zgodnie pod jednym dachem". Większość z moich rozmówców, na pytanie które im zadawałem, wśród innych aspektów szkolenia, w taki lub inny sposób mówiła o zacieśnianiu więzi z psami.
  Czy jednak jest to możliwe postrzegając psa jak naszego ludzkiego partnera? Widząc w swoim jamniku, sofcie, owczarku psa Pluto a nie po prostu psa? Z wszystkimi jego normalnymi dla gatunku, rasy a także danego osobnika cechami. Nie ulega wątpliwości, że powiedzenie: "zacieśniam więzi, szkolenie to zabawa dla nas obu..." pozbawione jest sensu gdy spoglądając na psa dostrzegamy tylko znacznie mniej udaną kopię ( "Bo nie... rozumie..." ) filmowego bohatera. Jeżeli ktoś ma odmienne zdanie, polecam już pierwszy rozdział z dużo mówiącym śródtytułem  "Disney kontra Skinner". Sam uważam, że jedną z głównych przyczyn braku zrozumienia zachowań naszych pupili jest ich antropomorfizacja.
  "Kolejna koncepcja, która - zdaniem jej zwolenników - wyjaśnia wszystkie zachowania psów (a przy okazji usprawiedliwia stosowanie przemocy w szkoleniu) to teoria wilczej sfory". Tymi słowami Jean Donaldson, rozpoczyna pisać o micie dominacji który dla wielu jest lekiem na wszystkie wychowawcze dolegliwości.
  Zanim autorka pozwoli czytelnikowi aby pierwszy raz powiedział "siad", pozna on mieszkańców pewnej planety. Jakże bliskiej! Spojrzymy na zamieszkujące ją gormy. Podróż ta pozwoli, chyba każdemu czytelnikowi, lepiej lub w ogóle dostrzec różnice w postrzeganiu rzeczywistości przez... tu, ludzi i gormy. Fantastyczny sposób ukazania różnic między nami a psami.
  Można zapytać mnie: gdzie tutaj jest mowa o szkoleniu? Pomyliłeś tematy! Absolutnie... nie! Bez zrozumienia behawioru, natury zwierzęcia dla którego mamy stać się przewodnikiem, bardzo trudno a sam twierdzę, że niemożliwe jest mówienie o pozytywnym szkoleniu. Zgodzę się, że można zastosować metodę tradycyjną. Zastanówmy się jednak czy pomimo tego, że mówiąc o niej używamy wyrazu szkolenie, bardziej poprawne jest określenie jej: unikaniem przez psa nieprzyjemnego bodźca.
  W książce "Pies i człowiek" znajdujemy bardzo dużo informacji o naszych czworonożnych towarzyszach.
 Począwszy od okresu szczenięctwa i typowych z punktu widzenia psa reakcjach po okres pełnej dojrzałości. Przeczytamy o zachowaniach przez nas nieakceptowanych i sposobach ich zmiany. Lektura tej publikacji jest kopalnią wiedzy dla każdego kto myśli nie tylko o szkoleniu psa ale w ogóle o jego posiadaniu. Jean Donaldson przekazuje nam te informację by w dalszej części książki przejść do opisywania samego szkolenia.
  Świetnie podzielone pod kątem trudności, dla psa i nas samych, ćwiczenia i kolejne etapy nauki. Poczynając od "siadania przedszkolnego" którego opis nauki zaczyna się słowami: "Weź w dłoń niewielki smakołyk i przytrzymuj go kciukiem. Pozwól psu powąchać przysmak i upewnij się, że go zainteresował. Jeśli podążą za ruchem ręki..." Czy można bardziej przystępnie opisywać kolejne czynności, sekwencje poszczególnych ćwiczeń? Prowadząc czytelników krok po kroku Donaldson dociera wraz z nami do proponowanych "tematów doktoratów". Jednym z nich jest: "Siadanie lub warowanie przez dziesięć minut w miejscu, gdzie dużo się dzieje, gdy przewodnik znika z pola widzenia." Pozwala nam na to dopiero w momencie gdy posiedliśmy wiedzę o wzmacnianiu zachowań, ich wygaszaniu, rozproszeniach, naturze psa i wielu innych rzeczach.  I to, według mnie, jest właściwą kolejnością. Jednocześnie, jak dosyć niewielu autorów, Donaldson posiadając dużą wiedzę pisze w bardzo przystępny dla czytelników sposób. Błędem jest oddawanie w ręce klientów pięknie wydanych, fantastycznych biorąc pod uwagę rozwiązania graficzne, książek których autorzy są bardzo daleko od przekazania odbiorcy, że pies... jest psem! Donaldson od tego zaczyna!
   Myślę, że ta książka może przyczynić się do uniknięcia wielu psich tragedii. Właścicieli natomiast, może uchronić przed frustracją pozwalając by metodami pozytywnymi wpływali na zachowania swoich podopiecznych.
  Jak wspomniałem na wstępie, od chwili gdy zagłębiłem się w tekst książki "Pies i człowiek" upłynął już pewien czas. Wcześniej jednak przeczytałem kilkanaście innych pozycji których autorzy, w mniej lub bardziej udany sposób, zajmowali się tematem szkolenia, nauki, wychowania psów. Książkę Jean Donaldson polecił mnie szkoleniowiec, behawiorysta. Gdy skończyłem czytać tekst na jej ostatniej stronie, zadzwoniłem do niego. Powiedziałem: DZIĘKUJĘ!

środa

Gormy.

  Przypomniałem sobie moment w którym pierwszy raz przeczytałem o gormach. Wiem, całkowicie zdaję sobie sprawę z tego, że prawdopodobnie Państwo wiecie o nich niewiele czy wręcz kompletnie niczego o gormach nie słyszeliście.
  Dzielę się jednak już dziś dwoma wiadomościami. Pierwszą jest ta, że czytając moje artykuły poszerzenie wiedzy na ich temat jest mało prawdopodobne. Chociaż niebawem o nich wspomnę. Kolejna wiadomość jest taka, że pomimo powszechnego dostępu do internetu a co z tym nierozerwalnie się wiąże informacji, danych, wiedzy którą można dzięki globalnej sieci zdobywać, w przypadku gormów medium to okazuje się bezużyteczne. Obiecuję jednak, że już w kolejnym artykule napiszę gdzie o nich przeczytałem a dzisiaj dodam tylko, że wiedza ta może być bardzo cenna w kontaktach z naszymi czworonogami.

piątek

Dialog.

  Z moją sunią a często także z innym psem bądź psami przemierzam miejskie chodniki, trawniki, ścieżki i im podobne niezależnie od nazwy. Będąc posiadaczem kilkunastu ścian w budynku, jakkolwiek by na niego nie spojrzeć,  wielorodzinnym a dodatkowo położonym w centrum dużego blokowiska, spotykam wiele innych osób tuptających, biegnących, jadących na rowerach obok których biegną psy. Przyznaję, Ci ostatni są dość rzadkim widokiem. Tak czy inaczej większość par "wielonożnych' znam a uświadomiłem sobie teraz, że z całkiem pokaźną grupą z nich zamieniliśmy tysiące zdań. Pisząc o zdaniach, mam na myśli tych o mniejszej liczbie kończyn  stykających się z podłożem.
  Niestety, dość licznie reprezentowani są także właściciele psów a i suczek oczywiście, których nazywam "sterylnymi" i którzy przynajmniej przy ich obecnym stosunku do psów, nie powinni posiadać żadnego zwierzęcia. Dlaczego? Napiszę do tematu powracając gdyż według mnie warto zdań "kilka" jemu poświęcić. Dziś tylko krótko skąd moje skojarzenie, nazewnictwo. "Sterylnymi" nazwałem osoby których psiaki pozbawione są kontaktów z pobratymcami gdyż:
a. mogą się pobrudzić
b. wszystkie inne psy nie dorastają do ich poziomu - a najczęściej pańcia chociaż bywa, że pan doskonale potrafi to ocenić i wie, że reszta to zwykłe kundle (nawet jeżeli na jakiejś tam wystawie, coś tam zdobyły)
c. inne psy zachowują się niewłaściwie (gdyż reprezentują zachowania właściwe swojemu gatunkowi)
d. podpunktów musi nastąpić koniec gdyż mógłbym napisać kolejnych przynajmniej kilkanaście...
  Nie mogę nie wspomnieć o grupie panów którzy jak wiele osób twierdzi, przekroczyli pewną granicę wieku. Wspomniane osoby mówią o czterdziestce. Panowie których widuję tę granicę przekroczyli przynajmniej kilkanaście lat temu. Osiągnęli pewien status materialny a pies ma tylko go potwierdzić. Smutne...
  No ale jest też i młodzież, tak mniej więcej do czterdziestki,  posiadająca włosów na zwieńczeniu swojej czaszki znacznie mniej od przeciętnego mieszkańca mojej miejscowości. Dodam tylko, że nie wynika to z uwarunkowań genetycznych. Wspomniałem o "młodzieży" gdyż także są właścicielami psów. Właścicielami. Tym, niestety, w naszym kraju może być każdy...
  Dwie ostatnie grupy "posiadaczy" psów, które mogą poczuć się dotknięte poświęceniem im tak niewielu zdań, chcę zapewnić, że w późniejszym terminie postaram się to naprawić.
  Osobom o których napisałem na początku tego tekstu, niezależnie od ich wieku, niezależnie od tego czy ich psiak już przed ukończeniem dwunastego miesiąca życia zdobył pokaźną ilość trofeów czy był znaleziony w lesie i aby uwolnić go z łańcuchów którymi był spętany potrzebny był profesjonalny sprzęt a które widuję codziennie, tak jak przed Państwem czytającymi ten tekst, przyznaje się do tego, że nie zawsze zapamiętuje imiona a wręcz mam z tym pewien kłopot. . .  Usprawiedliwiając się dodam, że psów pamiętam!
  Co z tym jest związane, zdarzają się pomiędzy mną a moją partnerką mniej więcej takie dialogi gdy na pytanie gdzie dokładnie kupiłem warzywa odpowiadam, że:
  U Pani która ma owczarka.
Oczami wyobraźni dostrzegam unoszący się nad jej głową znak zapytania więc próbuje uściślić wypowiedź:
  Stoisko obok sklepu Pani która sprzedaje odzież. Ma berneńczyka.
Cóż, teraz dostrzegam już kilka znaków zapytania...

  Państwu życzę cudownie spędzonych soboty i niedzieli, psiakom tego co Wy Państwo możecie im umożliwić, poznania nowych i zabaw z już widzianymi sąsiadami.

 

czwartek

O karmach

 - słów zbyt mało gdyż teksty zamieszczane na takich czy innych portalach, blogach podlegają pewnym ograniczeniom a co z tego wynika, nie chcę być przez jednych z Państwa posądzonym o reklamę jakiegoś produktu lub przez innych o antyreklamę, takiego czy innego, producenta.
  Reklamy różnych produktów, w zależności od tego jaką posiadamy wiedzę o nas samych, ludzkiej psychice, technikach stosowanych przez agencje reklamowe, mają na nas mniejszy bądź większy wpływ. Nawet jeżeli nie powodują tego, że kupujemy w krótszym lub dłuższym okresie przedstawianego w nich towaru, sprawiają iż reklamowana marka, produkt staje się dla nas rozpoznawalny.
  Nie inaczej jest z pożywieniem naszych czworonogów, które to ja i Państwo im kupujemy a co za tym idzie dostarczamy. Z powodów o których wspomniałem już powyżej, pominę nazwy karm i producentów zastępując je literami. W artykule, ze względu na tematykę i co z tym związane konieczność dokonania analizy składu karm, pominę opis konserwantów. Artykuł stałby się zapewne zbyt długi a zapewniam, że i tak do najkrótszych należał nie będzie. Chcę tylko zaznaczyć, że są one (konserwanty), istotnym kryterium w ocenie jakości.
  Co według mnie, najistotniejsze w tym tekście, to nic innego jak to, że będziecie mogli Państwo po jego uważnym przeczytaniu sami oceniać jakość karm, jakość tego co kupujecie swoim pupilom. Ja posiadłem tą umiejętność dzięki niestety nieżyjącemu już człowiekowi, którego nigdy nie miałem okazji poznać a nawet tylko zobaczyć... Był nim a raczej dzięki wcześniej zgłębionej wiedzy i napisanym książkom, nadal jest John Fisher.
  Porównam skład, krótko go analizując, czterech karm dla psiaków. Trzy z nich to suche: Pu Classic Vital, Vi, Fr Complete z wołowiną (producent określa jako półwilgotną), Ro Ca Adult. Oraz karmę sprzedawaną w puszkach, Pu Classic. Karmy firmy Pu Foods są produkowane w pobliżu mojego miejsca zamieszkania. Z tego co wiem, mają dość znaczący udział w sprzedaży na lokalnym rynku. Fr Complete jest pokarmem który spotykam zarówno w sklepach spożywczych, marketach lecz także w sklepach zoologicznych. Produkty firmy Ro Ca, pomijając rodzaje dostępne w gabinetach weterynaryjnych, dostępne są jedynie w sklepach branżowych.
  Najniższe ceny w stosunku do masy ma Pu Classic Vital będąc nieznacznie tańszym od Fr Complete.
Bym mógł przeprowadzić porównanie w sposób rzetelny musiałem a może nawet nie miałem innej możliwości by punktem odniesienia stał się produkt firmy Ro Ca. Dlaczego? Jako jedyni dostarczają oni klientowi największej i najdokładniejszej wiedzy o kupowanym produkcie. W przypadku tego producenta posłużyłem się prospektem reklamowym, w trzech pozostałych przypadkach byłem skazany na czerpanie wiedzy o ich zawartości z opakowań produktów.
  Ro Ca, jako jedyny, dedykuje swoje produkty określonym rasom psów. Wybrałem, jako psa obecnie popularnego, dorosłego golden retrievera. Pozostali wytwórcy opisują swe produkty jako uniwersalne. Cokolwiek to znaczy... Pu Vital polecany jest także dla suk w okresie ciąży oraz karmienia. Z dosyć dużej rozpiętości wagowej goldenów przedstawionej w tabeli dotyczącej dziennego zapotrzebowania na karmę, wybrałem psa o masie 36 kilogramów i zwykłym zapotrzebowaniu energetycznym. Informacja o dobowym zapotrzebowaniu psa na dwóch kolejnych opakowaniach, zawiera się w wynoszących 10 do 15 kilogramów masy ciała widełkach. W przypadku Pu Classic, producent stosuje różne etykiety na puszkach lecz takich danych nie ma umieszczonych na opakowaniu. W przypadku tej karmy uśredniłem dane z trzech pozostałych i na potrzeby tego porównania przyjąłem ten wynik jako zapotrzebowanie dzienne. Mogłem, jest to oczywiste, odnieść się na przykład do innej karmy o podobnych parametrach. Założyłem jednak i o tym napisałem wcześniej, że całe porównanie będzie dotyczyło wyłącznie wcześniej wymienionych produktów. Chcę jednak bardzo wyraźnie zaznaczyć, że zastosowane przeliczenie występuje i dopuszczam je tylko i wyłącznie na potrzeby tego porównania*
  Wilgotność karm wynosi: dla Fr Complete 18%, Pu w puszce 83%, Pu Vital 10% oraz Ro Ca 8%. Daje to, w identycznej kolejności, procent masy suchej (SM) wynoszący 82, 17, 90 i 92%.
  Zawartość białka określona przez producentów to 20% w karmie Fr Complete, Pu jako karma sucha zawiera 18% w puszce 7.5%, Ro Ca zawiera go 24%. Po przeliczeniu, czyli podzieleniu wyrażonej w procentach zawartości białka przez masę suchą razy sto, otrzymujemy faktyczną ilość białka zawartego w suchej masie wyrażoną w procentach. Dla Fr wynosi ona 24.39%, Pu puszkowany 44%, suchy 20% i Ro Ca 27%.
  Na początku krótko wspomniałem o cenach produktów. Oj! Wydaje się, w świetle powyższych danych, że producenci karm z "wyższej półki" zarabiają na naiwności klientów. Aby ta teza nie była postawiona zbyt wcześnie, posunę się dalej w moich obliczeniach.
  Powyżej ustaliłem wartości dla poszczególnych karm lecz wyrażone w procentach. Pies zjada gramy, kilogramy czy wyrażone w innych jednostkach wagowych, w zależności od rozpatrywanego okresu, ilości pokarmu. Daleki jest jednak od spożywania procentów. Osobiście znam tylko jeden gatunek, któremu może to nasunąć pewne skojarzenia. A i ja sam mógłbym coś na temat powiedzieć...
  Producenci zamieścili pewne wskazówki dotyczące dziennego spożycia uzależnionego od masy ciała. Ja, na potrzeby tego tekstu, potraktowałem je dosłownie. W przypadku produktu Pu oraz karmy Fr Complete, przeliczyłem je opierając się o dane dla 36 kilogramowego psa zawarte na opakowaniu. Wynik to 533 gramy pokarmu Fr, 646 gram Pu Classic Vital, Ro Ca zaleca podanie 430 gram. W przypadku Pu Classic w puszce , jak już wspomniałem, musiałem użyć uśrednienia. Wynikiem jest 536 gram. Wynik mnożenia dawki dziennej przez masę suchą i zawartość białka, określa nam ilość białka (wyrażoną w gramach), zawartą w dziennej porcji karmy. Największa ilość białka znajduje się w porcji suchej karmy Pu (104.6 grama), następnie w Ro Ca (98.9), Fr (87.41) i karmie puszkowanej (6.84).
  Najtańszy w porównaniu, Pu Classic Vital dostarcza dziennie organizmowi psa 104.6 grama białka. Najdroższy w zakupie Ro Ca 98.9 grama. Hmm... Czyli można! Bardzo tanio i bardzo dobrze zaspokoić potrzeby żywieniowe naszych pupili!?
  Kończąc tekst na tym zdaniu i odpowiadając zgodnie z zasadami logiki musiałbym odpowiedzieć, tak. Pozwolę sobie jednak napisać jeszcze trochę zdań, ponieważ jest o czym.W karmie produkowanej przez Pu Foods głównym składnikiem jest pszenica. Tak jak w karmie Fr Complete oraz drugim produkcie Pu Foods zboża. W Ro Ca mięso drobiowe. Różnic pomiędzy tymi składnikami, mających wpływ na organizm psa jest wiele lecz wspomnę tylko o aminokwasach. Oczywiście i pszenica i mięso je zawierają. Jednak niektórych , niezbędnych dla organizmu psa, białko pochodzenia roślinnego nie jest w stanie mu dostarczyć.
  Czytając nadal dane dotyczące zawartości opakowań, spoglądam na zawartość tłuszczy. Ro Ca 13%, Pu Classic 8%, Pu z puszki 3.5%. Pozostaje jeszcze kwestia ich pochodzenia. Roślinne czy zwierzęce? Na opakowaniu Fr Complete... zauważyłem napis: "oleje i tłuszcze". W informacji zawartej na opakowaniu brakuje nawet wzmianki o zawartości tłuszczy, chociaż wymieniony jest przeciwutleniacz co może sugerować jakąś (pytanie jaką?) ich zawartość. Poniżej widnieje napis: "substancje mineralne". Pu opatrzył swoje puszki informacją: "składniki mineralne". To wszystko. Koniec. Karma sucha tego producenta, na opakowaniu ma umieszczoną informację o wapniu, fosforze, potasie, magnezie, cynku, manganie. Bez określenia zawartości. Inne podejście prezentuje producent Ro Ca a karma zawiera dodatkowo cynk, selen, jod oraz informację o ich zawartości (określona w proc. bądź mg.).
  Z naklejki na puszce możemy o witaminach dowiedzieć się... kompletnie nic! Jakiejkolwiek informacji producent tam nie umieścił. Opakowanie suchej karmy tej firmy zawiera informację o komplecie witamin. Wymienione są: A, D, E, K, B1, B2, B6, B12, niacyna, cholina, kwas foliowy, biotyna. Miłe zaskoczenie. Zwłaszcza na tle karmy Fr Complete zawierającej: A, D3 oraz E80. Można zapytać gdzie na przykład kwas pantotenowy (witamina B5) czy biotyna (witamina H) mające znaczenie dla skóry, wpływ na występowanie jej infekcji i niektórych chorób. Występuje jedynie, jak i kilka innych w karmie Ro Ca.
  Przyznaję, że powyższe porównanie nie wyczerpuje tematu lecz nie to było moim celem. Chciałem jedynie zwrócić Państwa uwagę na różnice w jakości karm dla psów lecz także innych zwierząt a także dać możliwość szybkiej oceny ich jakości.
  Wybierając pomiędzy opisanymi czterema produktami, ja kupię Ro Ca. Powody tej decyzji starałem się przedstawić powyżej.

Ważne: * Jestem zobowiązany by napisać, przyznaję że kontrowersyjnym biorąc pod uwagę karmy suche i z puszki, przeliczeniu. O czym pisałem już kiedyś, spotykałem osoby które pomimo prawidłowej informacji na opakowaniu, podawały psu podobne ilości karmy suchej jak z puszki. Miarą była objętość psiej miski. Jest to niedopuszczalne. Producent ocenianej karmy kompletnie to zignorował.
  Właściwy przelicznik powinien wyglądać następująco: zakładam na podstawie danych zawartych na opakowaniach podobnych karm, że porcja dzienna dla psa o masie ciała 36 kilogramów wynosi około 1800 gram. Przy wilgotności 83% masa sucha (SM) to 17% pokarmu. Zawartość białka w SM 7.5%. Wspomniany pies otrzyma w ciągu doby blisko 23 gramy białka. Pozostaje oczywiście kwestia jego pochodzenia oraz pomimo niskiej jakości, wysoka cena zakupu.